To była krótka rozmowa z nowo zapoznaną koleżanką. Tak sobie cichaczem gadałyśmy o tym, że dużo znamy mężczyzn, którym coaching mógłby być bardzo pomocny. I ten życiowy i ten biznesowy.
Ale jest pewien sęk, szkopuł z tymi mężczyznami. Trochę się wstydzą. No bo wiesz, super herosi a tu tak się przyznać, że jest jakiś problem, że trzeba się z czymś zmierzyć, nad czymś popracować. Że niby skuteczne realizowanie celów, poprawa komfortu życia, usuwanie przeszkód. No fajnie, fajnie, to nie brzmi źle. No… ale z drugiej strony sam powinienem świetnie ze wszystkim sobie radzić, znać skuteczne rozwiązania, sił nie tracić, problemów nie mieć, napierać z siłą tura na życiowy sukces! Więc?
Coaching by się przydał, ale jak go sprzedać, jak o nim ci opowiedzieć, drogi mężczyzno, żeby cię ośmielić i zachęcić do wspólnej pracy z pożytkiem dla ciebie.
Koleżanka wspomniała dalej o znajomym, który po sesjach coachingowych czuł się trochę taki zakłopotany (?) jakby bardziej miękki, wrażliwszy (?) zaskoczony tym doświadczeniem.
Coś mu się chyba stało z herosem? Po drodze – domniemuję – spotkał może jakąś swoją granicę, której – poczuł – postanowił nie forsować, odpuścił. Być może z początku pewien obranego celu zobaczył rzadziej wędrowaną ścieżkę, która okazała się ważniejsza niż ta pierwotnie planowana. Być może natrafił na jakaś przeszkodę, nad którą praca przeniosła go w krainę wzruszenia. Być może dowiedział się o sobie czegoś, o czym nawet mu się nie śniło. A może wydarzyło się jeszcze coś zupełnie innego. Dość, że turowi zmiękły kolana. Poczuł się może mniej silny i trochę się przestraszył? Czyżby wylądował w jakimś tajemniczym miejscu z dala od iluzji, od stereotypów?
Więc ja ukłonię się tobie kolego, uśmiechnę i szacunku blask z moich oczu niech do ciebie płynie.
Przy herosach przychodzi mi zawsze na myśl kontekst Piotrusia Pana, który jest też swoistym herosem, który walczy...
OdpowiedzUsuń"Świadomość mężczyzny" to towar dziś deficytowy, pożądany, reglamentowany, więc i do coachingu dobre to miejsce.
Pozdrawiam